Natknęłam się ostatnio na Abecadło marketingowe – czytam i myślę sobie… czy ktoś popełnił abecadło blogera kulinarnego? Chyba nie, więc zapraszam na przegląd najważniejszych pojęć – jeśli myślisz o założeniu kulinarnego bloga, to wydrukuj i powieś na ścianie ;)
Akcja kulinarna – coś, co miało być wspólnym przygotowaniem potraw powiązanych tematycznie, a stało się jednym z narzędzi do promowania wpisów, nawet tych niekoniecznie związanych z tematem. Generalnie im bardziej wymyślna akcja, tym lepiej – jeśli nie możesz dodać swoich przepisów do żadnej akcji, wymyśl własną, na przykład potrawy z cebuli dymki wyłącznie z własnego ogródka albo przepisy na dania z południowo-wschodnich Indii. To nic, że nikt nie gotuje takich dań, do Twojej akcji z pewnością dołączą się blogerki, które używają curry w swoich przepisach – w końcu to indyjska potrawa, więc jest jakby na temat.

Baileys – jeden z najczęściej publikowanych na blogach likier „domowej roboty”. Domowej roboty Baileys przeważnie jest karmelowy, kajmakowy, czasem śmietankowy, ale bywa i kawowy. I raczej nie ma w nim kropli whisky.

Ciasto – jeśli chcesz prowadzić kulinarnego bloga, przygotuj się, że przez najbliższe miesiące nie zjesz zwykłego ciasta. Blogerki kulinarne nie jadają serników czy jabłeczników, ale banoffee, pavlovą, crumble, curd, w ostateczności muffinki czy cupcake. Jeśli już musisz zjeść coś mniej oryginalnego, niech to będzie chociaż sernikobrownie albo tort tęczowy.

Durszlak – bez Durszlaka nie ma bloga kulinarnego. I nie chodzi wcale o to kuchenne naczynie z dziurkami.

Domowej roboty – ulubione wyrażenie kulinarnych blogerów. Kulinarki jedzą domowej roboty chleb, kiełbasę, piją domowe soki, a dzieci karmią domowej roboty bounty, knoppersami i marsami. A przynajmniej tak twierdzą.

Empik – jeśli brakuje Ci pomysłów na nowe przepisy – to tam powinieneś skierować swoje kroki. W Empiku kupisz mnóstwo książek kucharskich, między innymi książki… innych blogerów.

Fanpage – zaraz po tym, jak założysz blog, załóż również fanpage. To nic, że na Twój blog ma dziennie 10 wyświetleń, z czego 8 to Twoje odsłony. Fanpage się przyda, żeby promować swoje wpisy. Gdy już uzbierasz 100 fanów, obowiązkowo im podziękuj. I dziękuj przy każdej okrągłej liczbie, najlepiej co 100.

Gwiazdka – najważniejsze święto w blogerskim kalendarzu. Blogerzy kulinarni z radością czekają na ten czas, kiedy będą mogli pokazać całemu światu, że zrobili pierniczki według przepisu z Moich wypieków i chleb z Kotlet.tv.

Granola – domowa granola musi pojawić się na każdym blogu chociaż raz. Jeśli jeszcze nie opublikowałeś na swoim blogu kulinarnym przepisu na granolę, to zrób to koniecznie jak najszybciej. I nie ważne, że nigdy w życiu nie jadłeś granoli – granola na śniadanie to podstawa.

Halloween, Walentynki, Międzynarodowy Dzień Chleba czy Święto Musztardy – bloger kulinarny musi znać wszystkie te święta, które związane są z jedzeniem i te, na które można coś specjalnego przygotować. Na Halloween oczywiście „Palce czarownicy”, na Walentynki – Red Velvet Cake w kształcie serduszka. Nie ważne, że jesteś singlem albo nie jesz słodyczy, Twoi czytelnicy chętnie zobaczą na Twoim blogu przepis na Red Velvet, które mają już na swoim blogu…

Inspiracje – o dziwo, na blogu kulinarnym nie musisz zamieszczać swoich przepisów. Wystarczy, że zrobisz swoje zdjęcia. Przepis możesz przepisać swoimi słowami z innego bloga, a na końcu dodać, kim się inspirowałeś, tworząc danie.

Jedzenie – samo jedzenie przygotowanych potraw nie jest dla blogera najważniejsze. Co tam, jeść można przecież też zimne, albo odgrzać w mikrofalówce – najważniejsze, żeby swoją potrawę ładnie sfotografować.

Kostka rosołowa – zło, największe zło! Jeśli masz jakieś w szafce, wyrzuć natychmiast. Jeśli nie masz – nie kupuj. A jeśli kupisz przypadkiem – pod żadnym pozorem nie przyznawaj się na blogu, że używasz kostek rosołowych. Ani że w ogóle wiesz, do czego one służą…

Konkurs – świetna okazja dla blogowych czytelników, by wygrać przyprawę do ogórków, budyń albo pojemnik na pomidora. Musisz tylko wymyślić swój przepis, polubić fanpage bloga, polubić fanpage organizatora, kupić produkty w jego sklepie za przynajmniej 50 złotych, a potem wysłać smsa z kodem… Aha, i jeszcze udostępnić na swoim fanpage info o konkursie. A jak nie wygrasz – nie przejmuj się, na pewno na innym blogu będzie można zaraz wygrać coś innego.

Lampa błyskowa – do fotografii kulinarnej absolutnie się nie nadaje. Zdjęcia z lampą nie wyglądają profesjonalnie, więc jak już koniecznie musisz opublikować takie zdjęcie, to chociaż przeproś czytelników, że jest nieładne. Bo w końcu zdjęcie na blogu liczy się bardziej niż sam przepis.

Łyżki – jeśli myślisz o prowadzeniu bloga kulinarnego – musisz zaopatrzyć się w wiele różnych kuchennych gadżetów – ozdobne łyżki i łyżeczki w różnych stylach są jednym z nich. Równie ważnym gadżetem są talerze – jako bloger kulinarny musisz mieć przynajmniej jeden talerz kwadratowy lub prostokątny i kilka talerzy w różnych kolorach.

Masterchef – „Mam Talent” dla kucharzy i blogerów. Pierwsza edycja zresztą wygrana przez blogerkę kulinarną, której zmagania z inną blogerką śledziła cała kulinarna blogosfera z wypiekami na twarzy i miską popcornu na kolanach (domowej roboty, rzecz jasna!).

Nigella – absolutny autorytet wśród blogerów kulinarnych. Nigella dla kulinarek jest jak Chanel dla szafiarek. Z tą różnicą, że Nigella jeszcze żyje.

Oreo – tajemnicze ciasteczka z telewizji, które o dziwo są bazą do wielu przepisów. Na blogach kulinarnych spotkasz tort z oreo, kawę z oreo, a jak dobrze poszukasz, to i jakiś kurczak z oreo pewnie się znajdzie.

Przetwory – zrobienie kilku słoików domowych przetworów jest obowiązkiem każdego blogera kulinarnego. Oczywiście najlepiej, jeśli będą to tradycyjne polskie przetwory, jak choćby chutney z zielonych pomidorów.

Rodzina – bardzo ważna w życiu każdego blogera. Jest testerem i krytykiem jego kulinarnych eksperymentów.

Retro – jeśli chcesz, by Twój blog został doceniony za ładne zdjęcia, musisz robić zdjęcia w stylu retro. Wykorzystaj do tego stare naczynia, sztućce po babci, ręcznie robione na szydełku serwetki. I pod żadnym pozorem nie fotografuj dań na kuchennym blacie – do zdjęć kulinarnych nadaje się tylko stary, drewniany stół. Jeśli nie masz stołu, od biedy ujdą ze dwie stare deski, więcej i tak nikt nie zobaczy.

Serwetki – każdy szanujący się bloger kulinarny ma ich całą szafkę – w różnych kolorach, o różnych fakturach. Serwetki są nieodzownym elementem dekoracji fotografii kulinarnych.

Śniadanie – najważniejszy posiłek blogera kulinarnego. Na tyle ważny, że niektórzy blogerzy poświęcają mu… osobne blogi. Tak, zgadza się – są blogi, na których jedyną treścią jest fotografia dzisiejszego śniadania blogera.

Tytuł – to jak wiadomo, bardzo ważna część posta. Na blogu kulinarnym liczy się pomysłowy tytuł – najlepiej gra językowa. Jeśli robisz pierniczki, to najlepszym tytułem będzie „Ja pierniczę”, jeśli pasztet – niech wpis ma tytuł: „Niezły pasztet z tego wyszedł”. Wpisy dotyczące makaronu to obowiązkowo „Pasta i basta”, a gdy tylko robisz coś z karmelem, idealnym tytułem będzie „Karmelowe love”.

Ugotowani – znany program znanej stacji. Każdy bloger kulinarny przynajmniej raz dostał zaproszenie do tego programu. Jeśli nie dostałeś jeszcze zaproszenia, a prowadzisz blog przynajmniej od kilku dni – czekaj cierpliwie, pewnie lada dzień zaproszą Cię do programu, doceniając Twój blog i talent kulinarny.

Wanilia – albo wanilina. Odkrycie, że cukier nie jest waniliowy, ale wanilinowy jest największym odkryciem kulinarnych blogerów w minionym roku. Ale i tak szanujący się bloger takiego cukru nie kupuje, bo robi własny cukier z wanilią, domowej roboty. A przepis oczywiście publikuje na blogu!

Zdjęcia – na blogu kulinarnym muszą być zdjęcia oryginalne. Muszą być też opatrzone znakiem wodnym, nawet jeśli są niezbyt dobrej jakości. Największym przestępstwem w kulinarnej blogosferze jest udostępnienie czyjegoś zdjęcia – choćby chodziło o udostępnienie go na ścianie na FB lub na Pintereście.

Na koniec dodam tylko, że gdybym miała zaliczyć siebie do jakiejś grupy blogerów, pewnie najmocniej związana jestem z „kulinarkami”, choć mój blog 2drink.pl jest nietypowy, bo tylko o napojach. Ale napoje to przecież też kuchnia i myślę, że niejeden z grzechów  kulinarek ja też mam na swoim sumieniu ;)